Tomik ukazał się w sierpniu 2003 roku w nakładzie 1050 egz.
Zawiera czterdzieści wierszy z lat 1997-2002.
Poniżej można zapoznać się z dziesięcioma wybranymi tekstami.
Istnieje możliwość nabycia książki – wystarczy przelać 13PLN (Polska) lub 15PLN (zagranica)
na konto mBank 06-1140-2017-0000-4802-1302-8997.
Tomik zostanie wysłany pocztą.
***
Hipermarket prześliczny
jego światło pachnie
jakby było z katedry
u wejścia – wielki cmentarz
(jak donosi prasa)
na 1200 samochodów
ludzie z lękiem
dotykają półek niebosiężnych
akurat na otwarcie
hermetycznie pakowany
Bóg jest w promocji
za jedyne 4,99
serwis anielski na wrotkach
potwierdza wiadomość
w Biurze Obsługi Maluczkich
- diabolicznie duszno się robi
kupuję 4 piwa slipy męskie
3 pary skarpet
ze stoiska okładek
macha lakierowana
Szymborska, córka Nobla.
26.03.1998
***
Pan Boros udaje erudytę
oglądając piękne nogi
Panowie Baudelaire i Podsiadło
pisali o kotach
zaiste!
łasimy się – jeśli mamy ochotę
jemy myszy na dziko
można nas oswoić pulchną szynką
poza tym – jesteśmy fałszywi
miauczymy do kobiet
ocieramy się o sutki
wygrzewamy w udach
a we śnie dusimy jak Desdemony
z głodu wracamy
zawsze na czterech łapkach
i niosąc sztywny ogon cynizmu
wymagamy by dzień taki
nazywać Wielkim.
7.04.1998
***
Stalowe krzywice dźwigów
omszałej stoczni
spawacze z pylicą płuc
siedzą w mrowiskach
gdańską Unter den Linden
jadę w stronę UGie
pękają jasnozielone lody
upał liże piersi
myślę o O’Harze
nieprawda:
strajkuję O’Tobie
w kwiecistej sukience
pantofelkach – -
mógłbym być lesbijką
a Ty długonoga nadal
taka nierozpętana jak
III Wojna Światowa
strach pomyśleć
że totalnej Cię nie przeżyję
nie poznam
bo nie pozwolą roztopić nas
w piecu martenowskim
podobno podpisaliśmy moratorium
na próby jądrowe.
16.05.1998
***
Z daleka ziemia wygląda tak:
krótko ostrzyżone sterczyny amazonii
wielkie gogle indyjskiego pacyfiku
potłuczone bajkały
w nowojorskich trzcinach
wakacyjne miasteczka made in
ludzie wojciechy anny
marie wyrzucone na brzeg internetu
pomarańczowe niedopałki
atomowego seksu pameli o symbolu
anderson – czy wiesz że jest zaledwie
12 ekologicznych pozycji
próbujemy zebrać krzyże gwiazdy prasę
na wysypiskach badamy opinię publiczną
by ustalić specyfikę poczty
- ktoś musiał nadać nam tę robotę
choćby z kinszasy
no bo po co wiersze:
kanaryje dożywocia
reklamówki bahamów -
chyba nie po to
żeby małe kocięta serca
zostawiać na lotniskach
w garkuchniach makpiwnicach
i udawać
że ich bure piszczyki
kiedyś zamilkną?
4.06.1998
3 IX 1939
Armia „Pomorze” rozbita
nikt nie bronił
mego Gdańska-Chełma
cóż -
babka Helena ze strony ojca
ma nazwisko Meller
- wystarczy mały umlaut
może najeźdźcy pozwolą mi
zasilić szeregi NSDAP
i nadal wykonywać
zawód nauczyciela historii
droższy ciału bo w markach
skórzany płaszcz to już mam
a w październiku
inkorporują nas do Rzeszy
więc sikam samotnie
na podarty plakat DJ-a Adolfa Hit
zapowiadający koncert
muzyki nacjo „Światło i dźwięk”
po pięciu bierach
na tyłach kamieniczki
swastycznej sikam
- we mgle przypominam Wallenroda…
16,17.06.1998
***
Niewątpliwie
różaniec z kości jak Ty
mam w sobie
będę grzechotać -
to tylko kwestia tykającego drewna
Agnieszka z Belgii
zahaczyła we śnie o moją śmierć
są dowody na to że umrę:
wysłany list do Kogoś
przepełnione cmentarze
nagłe zaniki ludzi na falach nekrologów
listopadowy nastrój od Magritte’a
jestem słony w oczach
jakbym nigdy nie przyszedł
zimnymi dłońmi
do kieszeni wiersza
kocham Annę
Ono Które W Niej Rośnie
umiem chodzić do pracy
ale czasami
w lustrze widzę własne plecy.
1,4.01.2000
***
Lechowi Landeckiemu
Latarnie są ze zwiędniętego światła
kości rzucają cienie zbyt długie
beton zmierzchem porasta
w rozpiętym rozporku przestrzeni
majaczą ludzie i Prawda
przyjaciel wyjmuje dowód osobisty na samotność
ja tłumaczę – Anna ponad wszystko Maria
szaleni – wolno skręcamy słowa
dzięki którym nie ma państwa
jest tylko to co językom umyka – -
metody śledcze butelek
zimne szczeknięcia chimer
gorsety golfów jak krzyże
z rozmysłem znaczymy teren
emeryt Bóg gwiżdże na nas -
nie chcemy wracać.
7.02.2001
***
Złościsz się na mnie
bo zabraniam dotykać telefonu
zrozum – to ma sens
możesz zadzwonić do kogoś
kto nie istnieje od wielu kalendarzy
poza tym – córeczko
jest jeszcze ten
który pamięta ostatni numer
z tego nie można się wykręcić
nie uratuje nas regularny abonament
ani zmiana operatora
od pierwszego krzyku w słuchawkę świata
jesteśmy wybrani automatycznie:
(śmierć-śmierć) 340-91-01.
7,8.06.2001
***
Ze sterczących sutków
gryzaczki mam w ustach
dżin z tonikiem cieknie lizany
kostką lodu na Tobie
wykreślam plany potopu
uzbrojona po zęby bierzesz mnie w rękę
mówisz z mocnym północnym akcentem
nadajesz morse’em rwane komunikaty
brajlem kropek i żyłek czytasz mi
awangardę w oryginale
ujęty na gorącym uczynku
wykrętnie tłumaczę obcym językiem
to co ślina przyniosła
rozwijam tory klinowe ud
grażdanię w wilgotnych lasach
niczym partyzant Batalionów Chłopskich
ściągam twoje oddziały w zasadzkę
mam wystrzałowy nastrój
dwa granaty i pełny magazynek
trafiam bezbłędnie w lewą gwiazdkę Pani Kapitan
prosto w Twoją małą śmierć
majestatycznie obciągnięty jak wieża WTC
live and acoustic we wszystkich kierunkach
w rytmicznych konwulsjach ścian
przy wtórze bębnów i piszczałek trupich
znikam na lewą stronę życia
- w dół.
12.05.2002
***
Nie chcę wyglądać jak Adam Zagajewski
którego wiersz własny dławi na wizji
sprawiając ból śmiertelny
albo ciągnąć niczym „Różewicz Gazeta Codzienna”
mogę nazywać się Jalu Kurek
wariować po cichu na papierze
w zakurzonym pokoju pana Peipera
być niepokojąco pięknym jak Tadeusz
który się waha czekając na telefon od Matki Dąbrowskiej
odyńcem uczyń mnie Boże
niedźwiedziem Czesławem litewskim
trzpiotką Wisią Szymborską od zimnej wódeczki
lub Landeckim Lechem – mierniczym ciszy
co na II piętrze wszystko do zera umie zliczyć
na Herberta jestem za mało stanowczy
raz na tydzień nawiedza moje Miasto
smutny diablik Gostkowski o sześciu butelkach
Markiem Kielgrzymskim raczej mnie nie rób
on nie znosi futbolowych meczy
ja wariuję gdy z San Marino gra Polska
w Aleksandrowie Kujawskim widział to Wojciech Brzoska
także Wojaczkiem Stachurą Babińskim
samobójstwa bym nie przeżył
a muszę w Jasne i Pełne wierzyć.
15.09.2002